poniedziałek, 24 czerwca 2013

terror cyckowy...

,,,czyli o karmieniu piersią...

 był rok 2009 -jako pani psycholożka dziecięca , i świeżo upieczona mama pragnęłam dla swojego wymarzonego, wyczekanego dziecka jak najlepiej...
Cudeńko urodzone po czasie , szybko trafiło na oddział patologii noworodka  , co zwiększyło strach mamy... alarm był fałszywy ale to były koszmarne dni od 6 rano pod oddziałem z butelką mleka z nocy i gotowa do karmienia... - wcześniej nie wpuszczali do dziecka... ale co się okazywało że została już nakarmiona, sztucznym mlekiem bo się darła... ręce i cycki pełne mleka opadają..

wracamy do domu , mama karmi dziecko... nawet wybudza w nocy by nakarmić bo boi się że tak trzeba, gdzieś o tym czytała...
do tego dziecko ma niedowagę...
i ulewa..
nie wymiotuje... milion razy dziennie...
jest głodne więc przy cycku co 20 minut, smoka i butli nie toleruje...
śpi po 25 minut i znów cycek...
możne to moja wina, sugeruje pediatra, zła dieta, coś jej szkodzi , dodaje teść... wiec mama na dietę... suchary, bo świeże pieczywo szkodzi, gotowany indyk , marchewka, nic mlecznego, uczulającego  NIC !!!!
dziecko dalej sie drze całe dnie, wymiotuje, nie przybiera na wadze..
w nocy wstaje co 45minut, tak że czasem matka nie zdąży schować cycka a już musi dać drugiego ...

nie chce jeść zagęszczaczy, babcia mówi dokarm, pediatra, mamy typu sekta cyckowa mówią NIE to złe...
wiec dalej dziecko wisi na matce, i jej cycku przez 90% doby...

matka już ledwo człapie ledwo zipie...
a dziecko się drze...
śpi w osobnym pokoju od męża , z dzieckiem uczepionym cycka..
do ludzi nie chodzi bo dziecko nerwowe, drze sie, i a matka tylko z gołym cycem lata by zatkać... kiepsko się towarzysko udzielać w takim stanie...
chusta odpada, dziecko jej nie znosi...  bo musi być w pionie by nie ulewać na siebie...
wiec deprecha...
totalna...
wszyscy mówią wytrzymaj pół roku to dla dobra dziecka, po pół roku mówią- pierwszy rok najgorszy...
matka im wierzy bo oni już mają dzieci wiedzą...






i tak przez 9 miesiecy...




tak to wspominam...


 teraz już wiem że trafiłam na sektę cycową, na terror Mleczny... na ludzi którzy nie słuchali matki tylko klepali dobre rady...
teraz juz wiem że dziecko miało refluks i ze to sie leczy, lekami a nie czeka aż samo przejdzie choć też tak można...
że doprowadziło to do deprechy mamy -nie na żarty , odebrało cudne chwile pierwszych miesięcy...
że spowodowało nerwowość dziecka które zwyczajnie cierpiało , ile można być głodnym ile można wymiotować !!!!
bidula...
i teraz juz wiem że NIC SIĘ NIE STANIE NA MLEKU MODYFIKOWANYM !!!
że nie zatruje, nie zepsuje dziecka...

nie dajcie sie zwariować są sytuacje że nie możesz karmić, lub musisz dokarmiać... to to rób bez stresu i wyrzutów sumienia...
nie daj sie wciągnąć w dogmaty matek które krzyczą : KARM NATURALNIE jak nie to jESTEŚ ZŁą MATKą !!!

oczywiście mleko matki najlepsze zgadzam się, chroni odporność, daje bliskość bez porównania ,jest wygodne i tanie i super dla dziecka... zgadzam się i popieram...
ale bez presji
czasem bywa inaczej...
i też jest super...
drugą musiałam odstawić od piersi w 4 miesiącu z powodów medycznych
a wież mamy rewelacyjną... świata po za mną nie widzi ...
a chorować zaczęła jeszcze na CYCU...
wiec tak miało być...

ale jest dzieckiem uśmiechniętym, rewelacyjnie rozwijającym się , szczupłym - cale nie przekarmianym jak straszyli ... spokojnym
 tego nie zaznałam przy pierwszym dziecku...
to odkrywam przy drugim... Radość bycia mamą , nie walkę i stres ...

nie bój sie mleka modyfikowanego, spokojnie...
to dziecko i ty masz byc szczęśliwe nie SEKTA CYCKOWA !!!

i już...


Brak komentarzy: