czwartek, 2 lipca 2015

po pierwsze dzieci...

nadszedł czas zmian ..
po okresie rozwoju zawodowo-interesowego
zmieniamy priorytety
juz nie firma tylko Dzieci

zawsze były ważne ale ostatnie miesiące poświeciłam sie pracy , co odbiło sie na ilości i jakości czasu spędzonego z dziećmi...
a tego czasu nie cofnę ...

kasa nigdy dla mnie nie była ważna , bardziej spełnienie jakiś ambicji ...
każdy chce się spełnić w tej czy innej dziedzinie...
ale nie kosztem ICH rozwoju..
bo pchanie ich z rana do przedszkola, odbieranie po 17 stej byle tylko do wieczora ... do spania .. bo tyle na głowie... ganianie ich tu i tam , szybko bo trzeba tyle załatwić...
juz dość...

teraz chodzimy na łąkę,,, jeździmy na rowerach, malujemy na kamieniach... to one są ważne... nie cały ten KRAM ...

Andzia skończyła przedszkole ale to oddzielny temat ... tego ze nie jest gotowa na szkołę , że nie chcę prywatnych szkół , że złota klatka to nie jest dobre wyjście...







wtorek, 16 czerwca 2015

Idziemy do Zoo ...

męczyły młode o wyjście do zoo już jakiś czas ... ale chcieliśmy iśc wieczorem bo w dzień temperatura nadawała sie tylko do moczenia nóg w basenie ...
ale zoo do 18 stej wpuszcza ...
jak mus to mus ... bo jak człowiek obiecał to choćby sie dusi to musi (:
 nie zmiennie smucą mnie zwierzęta w klatkach i na ciasnych wybiegach... chodzące jak w chorobie sierocej ...
bród i smród ...
ale to jedyna możliwość kontaktu z prawdziwym zwierzęciem... dzikim
możne kiedyś safari
a i tak Gwiazda bała się i lwa i tygrysa ...  a ryby chciała całować...(:

mamy etap lęków... różnych... wiec wycieczka szybka zaliczona...

tzw. punkt obowiązkowy co roku ...










Do rekina chciałbym okulary 3d ... to po wycieczce  na prehistoryczne zwierzęta na Stadionie narodowym ... i nic nie pomogło tłumaczenie ze ten  jest prawdziwy...  bo tamten był równie realny dla 3 latki jak ten (:







czwartek, 28 maja 2015

Dudam odszedł...


Nie jest to wpis polityczny ...
tylko relacja z pożegnania Dudama czyli Smoka , w życiu Gwiazdy ważny krok ...
ważny bo spała zawsze ze Smokiem a ostatnio z trzema ... dwa w rękach i jeden w buzi...  
umowa była miedzy nami ze Dudamy popłyną na wakacje łódką, tak sobie matka wariatka wymyśliła bo kreatywna chciała być...
ale pogoda tej wiosny marna raczej wiec zeszło nam sie na czekanie na słonce w weekend aż do maja (:
ale nadszedł ten dzień wszystkie Dudamy spakowane ... łódki przegotowane . .. i ruszamy nad rzekę ...
zabawa była nawet fajna do czasu jak one odpłynęły... później była cisza... przed burzą ... 
bo w już w drodze do domu dobywało sie monotonne powtarzanie-  chcę Dudama ... 
a prawdziwy dramat zaczął się w porze spania... 
ale to juz przeszłość ... 
Dudamy odpłynęły tylko czasem jak mijamy wodę to pyta czy Dudamy tam płyną ...  (: 
Teraz jest era bez DUDAmów... 







poniedziałek, 13 kwietnia 2015

walka o jutro...

Bo czasem są upadki i wzloty...
Nasza rodzina ma niestety ten pierwszy ...
do przezwyciężenia, do ułożenia by za chwilę , pół roku , rok było lepiej ... choć czasem ma sie ochotę to wszystko pierdziu... i w świat...
ale są One ... dwa moje Serducha Kochane...

ile razy zarzekałam się że ja nie ... że ze mną tak nie będzie... że ja po prostu spakuje walizki... ale nic nie jest takie proste ...

jest kobieta  i jest mężczyzna ... po tzw. latach miodem i mlekiem płynących nastaje czas zawieruchy i huraganu ... jest też On - alkohol.. najpierw we dwoje , jak dzieci śpią, lampka wina , jakiś film ... zwyczajnie... później Ona idzie wcześniej spać  bo ktoś musi do dzieci wstawać w nocy,  On zostaje ... a kiedy w nocy okazuje się że dziecko chore i woła Ona o pomoc , bo leki ,  bo podłoga zarzygana - On nieobecny ... bredzi ... jakby nie mógł się  obudzić.. i nagłe pytanie piłeś ? -  nie...tylko drinka ...
ale to się powtarza ... miesiącami ..  już nie możesz liczyć  na to że masz pomoc obok ...  bo nie wiesz czy jak zostawisz Go samego , trzeźwego to czy taki stan zastaniesz w nocy...  jest pierwsza próba - Albo On alkohol albo My rodzina ? - odstawia ... na miesiąc, dwa ... ale jak żyć pyta , jak z kolegami iśc na piwo nie pijąc, jak na delegacji iśc na proszoną kolacje kiedy wszyscy piją , jak usiąść do świątecznego stołu i nie napić sie z teściem...  i znów powrót , najpierw powoli ... a później jak zwykle...
jest kolejna próba bo leki i nie wolno... i znów miesiąc , dwa spokoju ale spotyka takiego co to pije i bierze i nic ... wiec znów płynie po nocy ...
znów ciężkie słowa  wiszą w powietrzu...
i tu powinna Ona odejść... zatrzasnąć drzwi ... bo po co dzieci mają w tym wyrastać...
a świat i tak nie uwierzy w to co za ścianą...
On wykształcony,  z dobrego domu, dusza towarzystwa ,  dbający o rodzinę , lubiany i kulturalny... On ma problem ? Nie... to Ona się czepia ... pewnie wariatka ...
jak czytałam taką historie to zawsze moim komentarzem było ... Kobieto idź... poradzisz sobie ... nie warto marnować życia na alkoholika ...

w zaciszu domów są różne troski ... problemy rodzinne ... małe i duże ... już mało kto wie co u sąsiada za ścianą ...

nikt nie powie co robić...

jako Matka Wariatka nie wiem gdzie skończę tę podróż... nie wszystko jest proste gdy na pokładzie statku sa też dzieci...
bo dla niech budujemy bezpieczny , przewidywalny dom...
a w czasie sztormu ?
targane wiatrem między miłością do rodziców a krzykiem ...  kto tu dobry i o co chodzi, tego nawet my dorośli nie wiemy... boje się  że ma to ogromny wpływ na ich stan emocjonalny.. że to nie skończy się jak w bajce
i ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE

KONIEC ....


piątek, 27 marca 2015

Masz prawo zachować milczenie...

co wolno kobiecie ?
z co nie?
tu lista jest długa
każdy z nas jakby nie był postępowy to zapala mu się lampka widząc dziewczynę" w trzy dupy pijaną" ...
tak ? czy nie ?
a taka co idzie i klnie i wygląda "po męsku"
lampka
a taka co to dzieci nie chce mieć - bo korzysta z życia  albo robi karierę ?
lampka ?

czy często słyszycie że tak dziewczynka nie powinna ? że tak nie przystoi ?
a nawet że męża sobie nie znajdzie jak będzie taka obrażalska - tekst który mnie zastanowił ostatnio na placu zabaw ...
śmiać się czy płakać

każda "postępowa " mama powie ze wolno wszystko - tak jak chłopcu/ mężczyźnie
  ale czy jesteśmy tacy postępowi naprawdę
wyzwoleni ze stereotypów
wolni od wtłaczanych nam przez pokolenia zasad
bo nasze społeczeństwo nie jest
i jeszcze długo nie będzie

gdzie jest granica wolności a brak zasad jakichkolwiek ?
czy możemy decydować o swoim ciele ( o ile nasze prawo chore da nam szanse ) , czy boimy się osądów ludzi" dobrze prowadzących się "
czy możemy robić to co nam podpowiadają marzenia czy musimy spełnić oczekiwania - mamy  , taty , Pani nauczycielki ( niebo nie jest zielone Klaudio )  , męża ( bo to kobiece zadanie) , pracodawcy ( Pani pójdzie bo kobiecie łatwiej ...)  publiki ( zdjęcia dzieci muszą być wesołe i pełne koloru - to z własnego ogródka - inne nie mogą być )

oczywiście większość młodych powie ze wychowuje swoje dziecko tak by było szczęśliwe .. po prostu ..
ale to nie takie proste ...
mój znajomy wyrwał swojemu synowi wózek bo to dziewuchy się bawią ...
albo teksty nie rycz jak baba ... słyszę codziennie na ulicy...

a wasz syn ma lalkę ?
a wasza córa mega wypasione autko ?

a  afera gender - srender ?  o co i po co ? tacy jesteśmy postępowi...

oby moje córki nie dały się wpuścić w kanał bycia kobietą w Polsce .. bo to kanał... brak równych szans...
traktowanie stereotypowe, "strach przed lataniem (:"
oby miały siłe - nie jak ich matka - walczyć o siebie i swoje pragnienia ...
być sobą i spełniać swoje nie cudze marzenia ... !!!
i nie podcinajcie im skrzydeł ...


poniedziałek, 2 marca 2015

Zła Matka oj zła ...

nie jestem dobrą matką
nie nie bije dzieci
ale nie sprawdziłam się w roli matki polki
nie ogarniam -równo ułożonych ubranek dziecięcych u mnie nie zobaczysz
pajęczyny można zobaczyć nawet koło mydelniczki
nie daje dzieciom zdrowych sałatek - i tak by nie tknęły- choć obcuje sobie ze przeprowadza je od następnego razu
   moje dzieci wiedza co to tablet i bajki choć założenie było inne ale tylko wstępne
nie nie chodzą na spacery codziennie - choć to załatwia przedszkole za mnie
nie prowadzam je na zajęcia dodatkowe, baseny, tenisy i lekcje hiszpańskiego , tym samym marnując talenty moich genialnych dzieci
podnoszę głos, fukam, krzyczę , czasem jestem nie mila - mowie odejdź ode mnie- ale nigdy nie odmawiam przytulenia !!!
czasem mam dość już po pół godzinie od powrotu do domu... nie mam cierpliwości do humorków, histerii i inny historii z kosmosu - przed kawą i przed zdjęciem butów po całym dniu ...
nie pokazuje im świata w kreatywny sposób , choc cholera staram sie czasem strasznie...  ale za mało
ratuje się słoikami o babci z pysznym domowym obiadem , bo mniej frustruje mnie ich nie jedzenie tych pysznych obiadów...

a miało byc tak pięknie- idealnie, równiutko i świeże kwiaty w wazonie...
ale to nie u mnie
przepraszam jestem złą matką
kochającą za bardzo
rozpieściłam swoje dzieci
nie odchodzą od mamusinej nogi nawet na centymetr chyba ze pogonię
ale sama sobie winna jestem bo cała psychologia mi bokiem wyszła i zaspokojenia poczucia bezpieczeństwa , zamieniłam w mamo ale stój tu i pilnuj mnie jak sikam
tak je zaspokoiłam że wszystkiego sie 5 latka boi ..  - podobno straszą w przedszkolu ci co oglądają o duchach ale to ja muszę byc cieniem na każdym kroku bo sama nic nie zrobi ... no boi się ... a lęków przecież nie można ignorować , wyśmiewać i bagatelizować...
oj złą matką jestem..
marze o jednym dniu bez ciągłego mamo nad uchem ... upierdliwym jak brzęczenie komara...

nie wyjechanie gdzieś bez nich nie pomaga... bo tęsknie ... tak mam ... źle odcieknąłeś mężu pępowinę ...

dorosną kiedyś .. i będzie za późno by sie cieszyć tym czego teraz mam dość...
wstawania w nocy też ...
bo ile można to już 5 lat  wpierw jedno 2 lata  teraz drugie 2,5 ...
oj zła matka ...

i jeszcze słodycze om daje ...
choć miały nie znać cukru ...

ech ...  szkoda gadać ...








sobota, 21 lutego 2015

żyje ... ale co to za życie...

oj nie było nas tu długo...
świat wywróciliśmy do góry nogami..
i jeszcze go nie poukładaliśmy na nowo...

rok zaczął się okropnie ...
dzieciaki chore ciągle... jak nie ospa to zapalenie płuc, albo zapalenie krtani albo inny trąd...
do tego babcia trafiła do szpitala - jedyna pewna pomoc
niania zaraziła sie i już miesiąc dochodzi po półpaścu - bo to starsza Pani
moja siostra osobista trafiła na biopsje i tu padła blady strach na rodzinę..
męża starszą likwidacją firmy..

i tak się zaczęło
do tego dołożyliśmy przeprowadzkę
z 360 m na 60 o zgrozo zredukuj te graty do 10 %  a nazbierało się tego trochę...

i jeszcze zaczęliśmy prowadzić kawiarnie nie mając o tym bladego pojęcia , czyli mega stres , wyzwanie i sporo do ogarnięcia..
wiec ja po dwóch fakultetach  , ogarnęłam trzeci - jak się prowadzi i pracuje w kawiarni ... czyli historia od mopa po serwowanie espresso con Pana  (:
organizacje imprez , dostawy i zarządzanie kadrą ...

a prosto nie jest jakby ktos myślał
że to tylko podać kawę i już
na tą chwile wychodzi nam to bokiem i uszami
ale braniem dalej w temat
matka i ojciec u kresu sił
bo całościowo nie jest łatwo...

ale o tym innym razem - Młoda wstała z drzemki to Koniec porannej kawy na zimno... ;)






poniedziałek, 27 października 2014

Migdały niebieskie (:

nie o niebieskich migdałach będzie ...
tylko tym 3 migdale
jedni specjaliści mówią nie wycinać - to strażnik , wyrośnie z tego chorowania ...
inni- ciąć - bo zaburza słuch ..

czekaliśmy ile się tylko dao, bo nie lubie ingerencji w moje dzieci bez potrzeby
ale potrzeba było , coraz pilniejsza ... słuch... ucisk  a to dość istotne w procesie uczenia sie nawet wierszyka w przedszkolu
niestety ciągłe infekcje , zatkany nos i kaszel nie pomogły w zmniejszeniu tego dzyndzla ...

po diagnozie laryngologa( pod opieką byłyśmy od roku ) trafiłyśmy do kliniki Madincus - Centrum Suchu i Mowy
były 2 wizyty co 3 miesiace badające słuch i wielkośc migdałów i obecność płynu w uszach
i dostaliśmy skierowanie do szpitala
pierwszy termin był już po miesiącu ale chorowałyśmy , do drugiego tez nie dotrwałyśmy zdrowe , później po 2 tyg od antybiotyku  zgłosimy gotowość czyli czekanie na walizkach bo jak zwolnią miejsce to jedziemy

cudem trafili ze Andzia była zdrowa

kompleks Miedincusa w Kajetanach robi wrażenie - stadnina koni, park z jeziorem, hotel, hodowlna jelonków i sarenek, korty tenisowe  parking wielopoziomowy tak ciasny że matka wjechała ale wyjechać nie umiała a miejsc i tak za mało  ... ( dziękuje uprzejmie Panu który wyprowadził mi auto bo już myślałam że będę płakać , bo krzyk nie pomógł )

wizytę konsultacyjna miałyśmy na 10 tą, przyjęli nas po 11stej, jakos tak typowo dla większości Państwówek, zajrzeli w nos , ucho , gardło i odesłali na badania słuchu  , te 3 co miałyśmy nie wystarczyły !!!
kolejna godzina w kolejkach
o 13 stej powrót do gabinetu z wynikami ,
zmęczenie matek , tym czekaniem i rozdrażnienie małych dzieci było ogłuszające, poczekalnia pękała w szwach...
nie wiem czemu spodziewałam sie w tym miejscu większego ogarnięcia tematu , może taki dzień ...
i o 14 została zakwalifikowana na oddział ..
ale żeby na niego trafić trzeba było znów swoje odczekać...

później karteczka z numerem sali i juz jesteśmy na oddziale...
każdy sobie sam ..
do kolejnego dnia nikt nie sprawdził czy dotarliśmy do sali, jak sie czuje dziecko , czy cokolwiek innego ...

sala 3 osobowa, spisz z dzieckiem na łóżku ... my miałyśmy luz , ale tata z posturą kulki miał mało miejsca dobrze ze syn 2/3 lata dał sie zepchnąć w pięty... a  chrapał na 6 sposobów ... ktos mógłby pomyslec ze to On powinien trafić pod nóż

dzieciom nie wolno jeść i pic od północy


rano przyszła pielęgniarka wzięła malca
dziewczyny czekają ...

i czekają
i czekają
nie mogą pic , jeść ...
o 14 dopiero nas wzieli

matka jest przy usypianiu , opowiada bajki (: i ze będzie film na ekranie  5 s młoda śpi ... mama wychodzi na szybkie śniadanie i kawę bo solidarnie nie jadła z dzieckiem

po 20 minutach rozlega sie nasze wykrzyczane wykrzyczane przez pielęgniarkę
prowadzi mnie do sali wybudzeń...
widok twojego dziecka pod kroplówkami , z rurką w buzi , nieprzytomne ... wyciska łzy...

czekamy aż sama sie obudzi
nagle otwiera szeroko oczy  z przerażenia bo ta rurka, i maska na buzi i kabelki i nie wie o co chodzi...
ale po chwili od wyjęcia rurki znów zasypia
po 20 minutach sadzają dziecko na wózek i zawożą do sali
moze spać godzinę później butelka z wodą   i chodzić
dzieci chodzą , wymiotują ...

Andzia chodzi i skacze , nie wolno ...
i chce jeść... a można tylko biszkopty i  bułkę  i wódę...

żal tylko drugiej dziewczynki bo jest 16 sta a ona dalej czeka , głodna i spragniona ,,,

przeżyłyśmy, nic strasznego ... wieczorem przechodzi lekarz i pyta czy wszystko ok i tyle, rano po wypis i przykazania pana doktora co można a co nie...

i do domu

nie mają czasu 50 zabiegów dziennie na migdały i uszy ...
fabryka

tydzień po zabiegu juz kaszlemy można sie zastrzelić ...
oby słych sie poprawiła ... a z  reszty chyba jednak trzeba wyrosnąć (:


wtorek, 14 października 2014

nie krzycz...

to co mnie trzyma na górze - to ONE 
i moja foto pasja
czasem jednak zapominam że kocham
i że kocham to nie puste słowo a czyny
w rutynie dnia 
w nieprzespanej nocy
w chorobie 
i pośpiechu
w samotności
w tłumie

moja starsza powiedziała ostatnio ze woli tatę bo on nie krzyczy na nią ciągle ...
i tu matce zakręciła się łza
i przytuliła córe  i powiedziała że to że zmęczenia i  bezsilności i obiecała że nie będzie...
i tak mija kolejny tydzień i matka choć czasem czerwona ze złości , bo córa nie słucha , ale nie krzyczy ...
oddychamy , zaciskamy zęby , i jest lepiej...
krzyk nic nie załatwia 
nawet ataki histerii nie wyprowadzają mnie z równowagi
bo jak człowiek sie zapętli  to później krzyk nic nie pomoże  i co bić ? 
bo tak właśnie mają bezsilni rodzice , ci co nie zatrzymają sie , nie zreflektują że nie tędy droga ... ze trzeba krok w tył i od początku ... 
bo ta relacja jest najważniejsza ...
jak ją zniszczysz to ciężko odbudować ...









poniedziałek, 29 września 2014

a ja rosnę i rosnę...

jak szybko płyną dni to my Matki wiemy najlepiej
i nie ma znaczenia czy siedzimy w domu w pieluchach  i garach czy pracujemy łącząc dwa światy agrafką
doby zawsze brakuje
czasem sił
czasem wszystko leci z rąk w jednej chwili
czasem jest tak pięknie jak z obrazka

i ani się nie obejrzymy a tu z naszego maluszka wyrasta dorosły człowiek o własnym zdaniu , nie koniecznie zgodnym z naszym (:

moje Andzie nie jest dorosłe , to dopiero 5 lat skończyło ale okazało się że muszę przestawić myślenie o dziecku na inny tor ...

z małej dziewczynki która ciągle wołała , mamo pomóż nagle przeistoczyła sie w panienkę która mówi - mamo ja mam 5 lat sam sobie poprawie ...

mamo czy możemy umyć głowę dziś ? - co dziwnego - do dnia wczorajszego ta czynność nie była zbyt lubiana a na pewno nigdy o nią nie proszono w tym domu  (:
damessa

- mamo czy ja muszę wszytko robić za Gośkę ? ja juz tak nie mogę ... nie mam siły...

i nagle wstydzi sie chodzić w czapce którą kochała tak bardzo
i chce inny szalik ...

i co w tym dziwnego
NiC
tylko w głowie Matki została taka 2-3 łatką a to już Panienka która za rok wybiera sie do szkoły ...
dzieci tak szybko dorastają ...