poniedziałek, 27 października 2014

Migdały niebieskie (:

nie o niebieskich migdałach będzie ...
tylko tym 3 migdale
jedni specjaliści mówią nie wycinać - to strażnik , wyrośnie z tego chorowania ...
inni- ciąć - bo zaburza słuch ..

czekaliśmy ile się tylko dao, bo nie lubie ingerencji w moje dzieci bez potrzeby
ale potrzeba było , coraz pilniejsza ... słuch... ucisk  a to dość istotne w procesie uczenia sie nawet wierszyka w przedszkolu
niestety ciągłe infekcje , zatkany nos i kaszel nie pomogły w zmniejszeniu tego dzyndzla ...

po diagnozie laryngologa( pod opieką byłyśmy od roku ) trafiłyśmy do kliniki Madincus - Centrum Suchu i Mowy
były 2 wizyty co 3 miesiace badające słuch i wielkośc migdałów i obecność płynu w uszach
i dostaliśmy skierowanie do szpitala
pierwszy termin był już po miesiącu ale chorowałyśmy , do drugiego tez nie dotrwałyśmy zdrowe , później po 2 tyg od antybiotyku  zgłosimy gotowość czyli czekanie na walizkach bo jak zwolnią miejsce to jedziemy

cudem trafili ze Andzia była zdrowa

kompleks Miedincusa w Kajetanach robi wrażenie - stadnina koni, park z jeziorem, hotel, hodowlna jelonków i sarenek, korty tenisowe  parking wielopoziomowy tak ciasny że matka wjechała ale wyjechać nie umiała a miejsc i tak za mało  ... ( dziękuje uprzejmie Panu który wyprowadził mi auto bo już myślałam że będę płakać , bo krzyk nie pomógł )

wizytę konsultacyjna miałyśmy na 10 tą, przyjęli nas po 11stej, jakos tak typowo dla większości Państwówek, zajrzeli w nos , ucho , gardło i odesłali na badania słuchu  , te 3 co miałyśmy nie wystarczyły !!!
kolejna godzina w kolejkach
o 13 stej powrót do gabinetu z wynikami ,
zmęczenie matek , tym czekaniem i rozdrażnienie małych dzieci było ogłuszające, poczekalnia pękała w szwach...
nie wiem czemu spodziewałam sie w tym miejscu większego ogarnięcia tematu , może taki dzień ...
i o 14 została zakwalifikowana na oddział ..
ale żeby na niego trafić trzeba było znów swoje odczekać...

później karteczka z numerem sali i juz jesteśmy na oddziale...
każdy sobie sam ..
do kolejnego dnia nikt nie sprawdził czy dotarliśmy do sali, jak sie czuje dziecko , czy cokolwiek innego ...

sala 3 osobowa, spisz z dzieckiem na łóżku ... my miałyśmy luz , ale tata z posturą kulki miał mało miejsca dobrze ze syn 2/3 lata dał sie zepchnąć w pięty... a  chrapał na 6 sposobów ... ktos mógłby pomyslec ze to On powinien trafić pod nóż

dzieciom nie wolno jeść i pic od północy


rano przyszła pielęgniarka wzięła malca
dziewczyny czekają ...

i czekają
i czekają
nie mogą pic , jeść ...
o 14 dopiero nas wzieli

matka jest przy usypianiu , opowiada bajki (: i ze będzie film na ekranie  5 s młoda śpi ... mama wychodzi na szybkie śniadanie i kawę bo solidarnie nie jadła z dzieckiem

po 20 minutach rozlega sie nasze wykrzyczane wykrzyczane przez pielęgniarkę
prowadzi mnie do sali wybudzeń...
widok twojego dziecka pod kroplówkami , z rurką w buzi , nieprzytomne ... wyciska łzy...

czekamy aż sama sie obudzi
nagle otwiera szeroko oczy  z przerażenia bo ta rurka, i maska na buzi i kabelki i nie wie o co chodzi...
ale po chwili od wyjęcia rurki znów zasypia
po 20 minutach sadzają dziecko na wózek i zawożą do sali
moze spać godzinę później butelka z wodą   i chodzić
dzieci chodzą , wymiotują ...

Andzia chodzi i skacze , nie wolno ...
i chce jeść... a można tylko biszkopty i  bułkę  i wódę...

żal tylko drugiej dziewczynki bo jest 16 sta a ona dalej czeka , głodna i spragniona ,,,

przeżyłyśmy, nic strasznego ... wieczorem przechodzi lekarz i pyta czy wszystko ok i tyle, rano po wypis i przykazania pana doktora co można a co nie...

i do domu

nie mają czasu 50 zabiegów dziennie na migdały i uszy ...
fabryka

tydzień po zabiegu juz kaszlemy można sie zastrzelić ...
oby słych sie poprawiła ... a z  reszty chyba jednak trzeba wyrosnąć (:


wtorek, 14 października 2014

nie krzycz...

to co mnie trzyma na górze - to ONE 
i moja foto pasja
czasem jednak zapominam że kocham
i że kocham to nie puste słowo a czyny
w rutynie dnia 
w nieprzespanej nocy
w chorobie 
i pośpiechu
w samotności
w tłumie

moja starsza powiedziała ostatnio ze woli tatę bo on nie krzyczy na nią ciągle ...
i tu matce zakręciła się łza
i przytuliła córe  i powiedziała że to że zmęczenia i  bezsilności i obiecała że nie będzie...
i tak mija kolejny tydzień i matka choć czasem czerwona ze złości , bo córa nie słucha , ale nie krzyczy ...
oddychamy , zaciskamy zęby , i jest lepiej...
krzyk nic nie załatwia 
nawet ataki histerii nie wyprowadzają mnie z równowagi
bo jak człowiek sie zapętli  to później krzyk nic nie pomoże  i co bić ? 
bo tak właśnie mają bezsilni rodzice , ci co nie zatrzymają sie , nie zreflektują że nie tędy droga ... ze trzeba krok w tył i od początku ... 
bo ta relacja jest najważniejsza ...
jak ją zniszczysz to ciężko odbudować ...









poniedziałek, 29 września 2014

a ja rosnę i rosnę...

jak szybko płyną dni to my Matki wiemy najlepiej
i nie ma znaczenia czy siedzimy w domu w pieluchach  i garach czy pracujemy łącząc dwa światy agrafką
doby zawsze brakuje
czasem sił
czasem wszystko leci z rąk w jednej chwili
czasem jest tak pięknie jak z obrazka

i ani się nie obejrzymy a tu z naszego maluszka wyrasta dorosły człowiek o własnym zdaniu , nie koniecznie zgodnym z naszym (:

moje Andzie nie jest dorosłe , to dopiero 5 lat skończyło ale okazało się że muszę przestawić myślenie o dziecku na inny tor ...

z małej dziewczynki która ciągle wołała , mamo pomóż nagle przeistoczyła sie w panienkę która mówi - mamo ja mam 5 lat sam sobie poprawie ...

mamo czy możemy umyć głowę dziś ? - co dziwnego - do dnia wczorajszego ta czynność nie była zbyt lubiana a na pewno nigdy o nią nie proszono w tym domu  (:
damessa

- mamo czy ja muszę wszytko robić za Gośkę ? ja juz tak nie mogę ... nie mam siły...

i nagle wstydzi sie chodzić w czapce którą kochała tak bardzo
i chce inny szalik ...

i co w tym dziwnego
NiC
tylko w głowie Matki została taka 2-3 łatką a to już Panienka która za rok wybiera sie do szkoły ...
dzieci tak szybko dorastają ...






środa, 24 września 2014

Wariatka ...

Stała przy oknie i płakała
bezgłośnie
na pytanie czy coś się stało nie umiała odpowiedzieć

jedni zasypiają mrucząc , tuląc sie do poduszki Ona zasypiała z mantra powtarzaną przez godzinę " chce umrzeć "

tak było jak miała 9 może 10 lat

życie płynęło , bo nie umiera się tak łatwo...

jest młoda , szczupła, włosy w kolorze neonowo rudym , zbyt mocny makijaż , zbyt wysokie szpilki
pozory odwagi
nie pije , nie pali , nie "puszcza sie" choć to takie cool w  środowisku nastolatek , musi kłamać że wie co to "sex"  odpada nie nadaje się w te kręgi

ubrana w mundurek , choć kolor włosów ten sam, lata wbijania gwoździ, i spania na sznurkach ... przyjaciele, rodzina w mundurach... 10 lat ... slogan ... ktoś kiedyś jej mówi - odejdź nie chcemy cię  ... odchodzi ..

przyjaciółki ? bo kazdy je ma , jedna szkoła , druga , trzecia , czwarta, ... wszędzie podobnie  otoczona tumem koleżanek," chłopaków na pęczki" , zawsze jakaś zazdrość lub zdrada , chwilowe przynależność, uwielbienie... koniec
 matura
 a przyjaciół nie ma nie zostali
nikt
tylko ikony na FB

własne życie
dorosłe
magister
praca
pełnia szczęścia
chłopak, narzeczony , mąż.- ma kogoś
domek z białym płotem, pies  , upragnione dziecko
rok zawirowania - bo tak jest po urodzeniu, hai hormonalny
samotność z dzieckiem na rękach w 4  ścianach, nie przespane noce i ciągły płacz dziecka ,
i płacz w poduszkę  z bezsilności i zmęczenia ... ale to minie tak wszystkie matki  mają ...

Koleżanka wyciąga na lekcje tańca - rusz sie od tego dziecka
rusza sie
ale jest nie zgrabna , nigdy nie umiała tańczyć w cudzym tępię, Instruktor się ciepnął czemu stoi   , niech się ruszy , a Ona tylko łzy w oczach i trzask drzwi ... lewie prowadzi samochód , spazmy , histeria
no histeryczka jak nic , zawsze nią była...

a w głowie - nic nie potrafię nawet" potuptać " nic ! ZERO !!
czarna dziura
pacz ... dzień , tydzień , miesiąc ... psycholog
i znów przed snem pojawia sie głos w myślach " chce umrzeć , nie obudzić się"
depresja
pójdzie Pani do Psychiatry i na terapie
więcej sie nie pojawia na wizycie

bliscy obchodzą się jak z jajkiem wiec  staje na baczność, makijaż i uśmiech
mąż pomaga, podnosi , daje cel w życiu ...

jest dobrze , praca, życie , cudne
mąż , dziecko, już barak psa bo zdechł

drugie dziecko, łatwiej
rok zwiedzania szpitali , i leków, 2 lata nieprzespanych nocy
łatwiej

spotkanie z koleżankami -" tymi od mundurków"
i jedna mówi  - ja to nie rozumiem , znajoma ma wszystko , dom , męża który zarabia, dzieci w  prywatnym przedszkolu a ciągle jej coś nie pasuje "

wieczór, mąż w delegacji , dzieci płaczą , siada na ziemi i też płacze, nie narzeka ... cholera przecież nie narzeka ...

nie chce wstać , nie ma siły , nocy też nienawidzi , trzeba wstawać do dziecka 2, 3 4 5 razy ...
w dzień nie umie sie na niczym skupić , nawet rozsypanie cukru ją wprowadza w stan histerii , jak słyszy Mamooo ma ochotę uciec ... płacze do poduszki, i znów znana mantra chce umrzeć , ale tego sie nie robi dzieciom ...

psychiatra ... ma pani proszki ... i wróci za miesiąc na kontrole ...
bierze jeden ... ale po im jest jeszcze gorzej, mdłości, ból głowy.... nie możne sobie na to pozwolić , ma dzieci , ktoś musi to ogarnąć... wyrzuca je ...

pasja , jakiś cel , dzieci coraz większe, zmiany..

i znów jest pięknie ...
dam sobie rade- myśli, musi - dla dzieci , męża...

a kiedyś ktoś powie - a taka szczęśliwa była ,  miała wszystko , kto by pomyślał że Wariatka  (:












wtorek, 9 września 2014

sto lat... Andzia

Moje księżniczki i ich przyjecie..
Andzia jutro kończy 5 lat
aaaaa kiedy to zleciało (:
w  wekendzik były 2 przyjęcia kinder i old (:
miało być bajecznie i kolorowo ale matka nie zdążyła ze wszystkimi dekoracjami, bo Gwiazda juz w piątek została z karterem w domu   ...
ale było bajeczne zamieszania ...
po co to wszystko ?
bo ja wspominam ze moich urodzin nikt nie świętował , nikt nie wieszał serpentyn...  wiec daje swoim księżniczkom to czego mnie jako dziecku brakowało
ale wniosek po imprezowy ... w następnym roku jedziemy na wycieczkę zamiast inwestować w tort ...











pozytywny aspekt to spostrzeżenie...  chce wrócić do pracy z dziećmi...

poniedziałek, 1 września 2014

Pusty Dom...

nadszedł TEN DZIEŃ...
kiedy w uszach dźwięczy tylko cisza, a dokładniej stuk klawiatury i siorbanie kawy...
bez "mamo iciu" "mamo siusiu" Mamo Oć "
Gwiazda dziś poszła na łono edukacji żłobkowo-przedszkolnej, do dzieci, cioci , na la la ... bez mamy..
już nie mogła sie doczekać że pójdzie , bo to tam gdzie chodzi Starsza Wspaniała Siostra , to tam gdzie jest mnóstwo zabawek, dzieci, piosenek i kolorów... widziała to od urodzenia , codziennie ... wiec miejsce znane.. chciane ... a że Starsza kocha swoje przedszkole i wychodzić nie chce do 19stej to chyba fajne...

torba spakowana w niedzielne popołudnie , nowe przybory kupione , kapcie spakowane ...
rano obie szykują się m czeszą , nawet spineczki dała sobie wpiąć ...
poszła bez bólu , płaczu ... ale kiedy się zorientuje że to nie na chwilę mamy nie ma to co będzie?

niby z drugim łatwiej a jakby tak samo... mam stoi i gapi sie w ekran monitoringu , o mignęła mi , bawi się, ufff, ucho do drzwi, cisza , płaczu nie ma nikt nie skrobie w drzwi, nie wali , tr chyba jest ok...

mama wraca z jakimś takim ciężkim sercem... a czekała na ten dzień jak na cud  i ma swój cud wolnego czasu... na sprzątanie, prace, zaległe sprawy ... pajęczyny w końcu powymiata...
ta... a ta cisz jakoś dzwoni w uszach  i tyle roboty a jakoś nie mogę sie zebrać  ...

ok kawa wypita, włączę radio będzie weselej i do roboty ...(:


Łącze sie w niepokoju ze wszystkimi tego 1 września (:

P.S- Ciociu Aniu Najlepszego Urodzinowego Buziaka Ślemy...





 

wtorek, 19 sierpnia 2014

Po wakacjowo....

3 tygodnie na Naszym Bagnisku...
bez nety, bez tv , bez pośpiechu ...
były kozy, gęsi , kury , nawet spotkanie z dzikiem co akurat mogło się skończyć nie ciekawie a skończyło sie tylko palpitacjami serca bo dostałam zadyszki uciekając (:
morze , pola, łąki ...


dziewczynki wyhasały sie za wszystkie czasy
Andzia najchętniej spędzała czas z psem sąsiadów co pewnie męczyło ich a mnie załatwia czas na kawę ...
Gwiazda niestety rzadko odklejała sie ode mnie...  a jak sie już odczepiała to zaliczała liczne obtarcia, rozbite kolana i typ podobne wyskoki kaskaderskie...

wyjątkowo obyło sie bez pediatry , ale nie bez apteki bo kaszel i katar załatwiły sobie w pierwszym tygodniu , bo kto to słyszał żeby woda miała 9 stopni a powietrze 30 ... można oszaleć ...

czy odpoczęłam ...?
ha ,,, nie wiem jak inne dzieci i ich rodzice ale wakacje to dla mnie jest bardzo intensywny czas ... fizycznie ... rowery , spacery ,noszenie , pchanie , podskakiwanie ... jako kura domowa nie przyzwyczajona do ciągłego ruchu ... no wiecie ...

zjawiskiem dla mnie była obserwacja rodziców z pociechami na plażach czy ulicach
jak to możliwe że 99 % opiekunów miało wypisane totalne zmęczenie i zniecierpliwienie na twarzach
i ciągle pokrzykiwanie na dzieci, nie ruszaj, choc szybciej... gdzie Oni się tak spieszyli ? na plaże zając miejsce bliżej wody ? a może do sklepu czy baru postać w kolejce...
fakt faktem że w naszej miejscowości było mało atrakcji co ja osobiście lubie , brak miliona sklepów, kramów i barów... ale może przeciętny Rodzic lubi jak możne gdzieś dziecko wypchnąć... żeby nie zawracało głowy (:

no cóż już po wakacjach
za tydzień Gwiazda zaczyna chodzić do grupy żłobkowej przy przedszkolu Andzi a Andzia ma wycinany migdał...  a ja ? ech muszę cos ze sobą zrobić... ale jeszcze nie wiem co...






















wtorek, 22 lipca 2014

zmainy

o jaka ona już duża
o jak dużo mówi
o już bez pieluszki
o znów wyrosła z ubranek
....
ot cała Gwazda



teraz nadeszła ta noc
nieoczekiwanie
bez zapowiedzi
Gwiazda została przeniesiona do pokoju dziecinnego- Andziowego
i stał sie cud
przespała noc
... bo był to cud niekończącej sie opowieści nie tylko jednego razu (:
choć matczyne serce budziło sie na kazde szczekanie psa i pianie koguta
tak nawiasem mówiac one zaczynają od 4 piać ... masakra

a w niedziele ruszamy na Bagnisko
3 tygodnie (:
a wam jak mijają wakacje ?

wtorek, 15 lipca 2014

poprostutak

(:
jesteśmy
zwalczyliśmy ostatnie robale
Gwiazda zaczyna spać lepiej
wróciłam do sypialni
skończyłam fajny kurs fotografii
poznałam fajnych ludzi
miałam pierwszą noc we własnym domu bez dzieci
wszystko rozkwita , rozkwitają tez pomysły na nowe drogi życiowe
przed nami wyjazd
3 tygodnie na bagnisku
czeka nas szpital - wycinamy migdała

pozdrawiam was ciepło z kubkiem kawy w ręku ..





poniedziałek, 7 lipca 2014

nie lubię urodzin...

Wczoraj był dzień moich urodzin...
dałam mojej Mamie kwiatki i podziękowałam że mnie urodziła , bo mogła "wyskrobać" ... byłam wpadkowa...
lipcowa data
dlaczego nie lubię urodzin ...
bo ma być to szczęśliwy dzień
a ja od zawsze pamiętam ze nie był za szczęśliwy..
w lipcu wszyscy wyjeżdżają ... wakacje... wiec nikt nigdy nie przychodził na tort do mnie... a możne to rodzice sie mało starali...
później rodzice byli w separacji ... to nawet Matka zapominała o tej dacie...
i dlatego z dzieciństwa mi zostało
strach, rozczarowanie , oczekiwanie...
nie lubię na siłę sie uśmiechać... że niby tak cudnie...
teraz po 30 stce to juz mam strach w oczach bo każdy kolejny rok a ja utleniałam życiowo ..
mówią że jestem za ambitna , ze za dużo bym chciała , ze nie umiem sie cieszyć tym co mam  ...
PRAWDA
zawsze mam jakieś ale ... coś chce poprawiać, udowadniać... komu?
swojemu dziecku w środku, mężowi, teściowi, Pani w Kiosku ..
po co ?
nie wiem ...
tak mam ...
nie lubie urodzin ale są .. raz do roku...
możne kiedyś mi będą obojętne...

koleżanka urodziła dziecko w TEJ DACIE
wiec dmuchałyśmy świeczki razem... a miało nie być tortu w tym roku...
ale był i nawet smaczny (:


wtorek, 1 lipca 2014

1 Lipca Rocznica ale czy miła ?

Na Kursie Fotografii jedna z kursantek powiedziała ze chce zajmować sie fotografią ślubną bo to jeden z najpiękniejszych dni w życiu... a ja myślałam że wybuchnę śmiechem...
wyświetlił mi sie przed oczami film z mojego ślubu...
hm ... najpiękniejszym bym go nie nazwala...




To miał być ślub jak  z bajki prawie 10 lat na niego czekałam...  wszystko było planowane ponad rok... od koloru zaproszeń ( już wtedy przyszły złe ) do miejsca, oprawy... itd
miejsce niestety wybraliśmy pod względem tego co będzie tańsze ... wiec nie był to " mój klimat starego dworku , czy retro karczmy " tylko sala balowa ze złoceniami ... ale to nie ważne... miła byc w plenerze , w stylu amerykańskim , czerwony dywan, nad wodą ... takie klimaty ... do 30.czerwca upał - 1 lipca deszcz ...
do ostatniej chwili myślałam że może sie zlituje ta aura nad nami ...  ale juz przed ceremonią stałam w oknie i ryczałam, ... wiec ślub był w sali ... bleee

goście sie spóźni , czekaliśmy ...
buty okazały sie do bani , wiec włożyłam zapas który spowodował ze suknia była za długa , wiec sie potknęłam na wejściu...
ale to drobnostki
może sie rozkręci byle do wesela...
pominę fakt że na przysiedzę sie pomyliłam...

wesele...
dj-ka jedyne co umiała to świecić swoją zgrabną D... i zmieniać stroje a nie prowadzić wesele... muzyka do bani, nagłośnienie też, układ sali ( okrągłe stoły ) też nie sprzyjały integracji...
do tego świadkowa mi popłynęła przed 12sta , zrobiła sobie imprezę konkurencyjną-  co spowodowało ze czułam się sama ... w pewnym momencie miałam wrażenie ze jak wyjdę i nie wrócę to nikt tego nie zauważy ...
nie piłam , nie zjadłam , nie rozmawiałam ...
to nie było moje wesele ... Nasze na pewno nie...
nie tak to miało być...

a na śniadaniu "goście " nie moi , bo teścia przywitali nie nas tylko Jego - witamy sponsora imprezy ... no bez komentarza ...

wiec jeśli myślisz droga Dziewczyno ze ślub to najpiękniejszy dzień to możesz się czasem zdziwić...

są plusy tego dnia..
żeby nie było...
moja rodzina , która od lat była skłócona na tym weselu sie pojednała ... i dzięki temu mam teraz dużo fajniejszy kontakt ... można rzez że ją odzyskałam...

i zyskałam fajnego znajomego , który zaraził mnie swoją pasją - czyli naszego fotografa ślubnego ... (:

straciłam paru znajomych bo okazałam sie nie na tyle ważna by pojawić się na ślubie choć zaproszenia wysyłane były pół roku wcześniej...

zyskałam też męża , bo choć byliśmy już razem i mieliśmy 2 letnie dziecko to od tego momentu staliśmy sie związani pewną obietnicą... której dotrzymujemy do dziś  ... i podobno uważani jesteśmy za zgodne i szczęśliwe małżeństwo...

Gdybym mogła wybrać jeszcze raz wybrałabym znowu Ciebie ... Mężu Kochany...







wtorek, 24 czerwca 2014

Piątek 13-stengo siedmiodniowy

zaczęło się po cichu ... gwiazda walczy ła z niewidzialna dla lekarzy chorobą.. gorączki , bóle brzucha ... wreszcie kolejny lekarz zlitował sie i zrobił badania .. pech chciał ze wyniki były w piątek 13 stego , dzień przed planowanym wyjazdem na długi weekend ... i okazało  sie że nie jest dobrze bo mamy Escherichia coli. wiec na cito badania krwi i usg nerek ... ale na cito w państwówce to nie ma i jak sie okazało po obdzwonieniu Lux Medów, Damainów i innych podobnych prywatnych przybytków ze tez nie tak łatwo zrobić badania..
usg na sobotę , dzień wyjazdu 
wiec zapakowani jedziemy na badanie usg od tego zależny czy jedziemy czy nie ...
Matka bierze dziecko na ręce i pierwszy krok i leci ... na środek jedni ... żeby dzieckiem nie huknąć o asfalt to cały upadek idzie na lewą rękę która strzela w łokciu , wiec Matka leży i wyje na środku ulicy , wyje dziecko ze strachu  ... ojciec w szoku , zabiera Gwiazdę na badanie , ja zostaje... 
pozytywny a nawet komediowy akcent ... podchodzi Pan w tym całym zamieszaniu , schyla sie do mnie wyjącej z bólu ... - piła Pani? - odpowiadam przez zęby - Nie. (  choć możne to tak wyglądać bo mam kolor czerwono zielony na twarzy z bólu)  Pan na To - a ja tak , jestem po kielichu...
został ze mną niestety , dla mojego dobra ... a jak mówiłam ze sobie poradzę to on stwierdził ze udaje pewnie miałam ochotę tą druga ręką go strzelić...
przyszedł Drugi , bardziej ogarnięty , kupił lód w sklepie , doradził gdzie jechać na ortopedie  
miło ze sa ludzie którzy chcą pomóc ... 
wraca mąż , nerki czyste ..
Matka ląduje w szpitalu na Ortopedii... ale po serii zdjęć dostaje tylko temblak ..  uff choć boli jak diabli i ruszyć sie nie da .. 
a wiec jedziemy ... 
wyjechaliśmy na trasę ... 5minut później samochód po prostu się wyłączył, pas awaryjny ... i poszukiwanie serwisu ... 
możne jednak wrócić do domu ? 
w serwisie pozwolili jechać... wypali się... jakiś filtr cząsteczek  ...
ale jazda samochodem gasnącym nam jeszcze 5 razy na autostradzie jest mało śmieszna , z dziećmi marudzącymi i Matka jęcząca bo odwracanie sie do Dziubątek to katorga...
dojechaliśmy o 22 ...
i tu kolejna niespodzianka Gwiazda ma gorączkę ... 40 stopni .. na antybiotyku !!!
Fuck ... 
i tak przez 3 dni... 3 dnia lądujemy w szpitalu w Pucku... 
3 dni i do domu .. i następnego dnia pada ..
wiec morze zobaczyłam dopiero  w czwartek wieczorem ..
ciężko to nazwać udanym wyjazdem...
zapomniałam karty do aparatu wiec fotek tez brak ... 

oby było lepiej ... kiedyś...



czwartek, 12 czerwca 2014

intimissimi - ale mnie wku... o!

jestem zaniedbana jeśli chodzi o garderobę intymna
bo po urodzeniu dzieci już nie wchodzę w Mki i eSki jak kiedyś a tylko taki rozmiar wygąda dobrze jeśli chodzi o koronki i sznurki i inne "fiubzdziu"... na szanownej D ...
ale postanowiłam w końcu zaiwestować w fajny biustonosz ... bo latem wiecej człowiek odkrywa wiec choć to niech wygląda dobrze (:
reklama dźwigną handlu wiec poszłam za nią do intimissimi ..
przymierzyłam nowe cudo z kolekcji , Panie przemiłe nawet Dwie mnie oglądały, dobierały, doradzały ... wyszłam z 2 sztukami tego samego modelu biustonosza Push-up Bra , różniącej sie tylko kolorystyką ...

i co tuz po powrocie pokazuje mój nowty nabytek a tu okazuje sie ze ten drug nie mierzony ( no bo po co ten sam rozmiar i model ) jest  zły -odstaje ... Fuck ... 
drugi mierzony i za akceptowany przez doradczynie-sprzedawczynie został wypróbowany przez 2 godziny gdzie okazało sie że nie spełnia swojej powinności bo moze pusch-up jest ale przy schyleniu sie do dziecka jest tez wypad z gniazda i jazda...
FuCK !!!
 wracam i składam reklamacje a tu bum ... nie tak prosto
ten noszony to przegrana sprawa , nie ważne ze nie spełnia funkcji nikt nie bierze odpowiedzilności za złe doradztwo !!! mogę wymienic tylko ten nie noszony ale przy kierownicze ze 4 dni...
byłam zła jak osa bo kupiłam cos co nie spełnia swojego zadania ... co innego jak ide do sieciówki i kupuje sama , albo  supermarkecie  z kosza wygrzebie to mogę do siebie mieć pretensje ale jak Idę do sklepu "specjalistycznego" bieliźnianego i mi ktos dobiera i doradza bo to jego praca , a później okazuje się ze kupiłam dziadostwo nie lepsze niż z bazaru to krew zalewa...

tak wiec mam co chciałam lepsze dziadostwo ... z metka (:



poniedziałek, 9 czerwca 2014

szybki lot... Kopenhaga/ Malmo

Udało nam sie...
rodzicom wyjechać na 2 dni...
szybki lot
szybki reset...
ale nigdy nie zostawiałam Dziubali na 2 noce...
wiec juz w sobotę ryczałam na paradzie w Kopenchadze bo szły dzieci ...
tesknilam ... buuu

polityke pr- rodzinną mają dobra bo minimum 2 ka i to maluchów ... (:
podwójne wózki to norma...

Ważne dla tych co to chcę lecieć ... do Malmo tańsze loty ...ale kraj drozższy (Szwecja)
 przejazd do Kopenhagi z polskim kierowcą 140sek za osobę w jedną stronę..
W Szwecji brak alkoholu , są wydzielone specjalne sklepy czynne krótko i nie w swieta...i drogie...
w Dani już normalnie Netto/Lidl  tam warto kupić jedzenie bo w barach za zwykłą kanapke min 10-20 9 a liczymy na polskie razy 2)-  a jedna to mało ); a i pamietajcie butelki plastikowe i puszki są zwrotne do maszyn w sklepach dostajecie za to kupon na zakupy ... przynajmniej nikt nie rzuca ich na ulice ... (:
Malmo to mniejsze , spokojne miasto portowe ... i szybko sklepy zamykają 10-17 sta przeciętnie... ale ma ryneczek, stare ulice , domy, bulwar , i kamienistą plaże , dużo fontan, park idealny na piknik pod wiatrakiem duzo gęsi i kaczek (:
Kopenhaga to szał barw, kolorów i nacji
tolerancja dla inności ubioru, wyznania i preferencji seksualnych tu nikt sie nie kryje ... lubię ten koloryt ... spokojnie zwiedzisz je w 5 godzin na nogach ... mapy dostępne na stcji kolejowej ...


















po powrocie Gwiazda nie spuszcza ze mnie wzroku... w dzień i w nocy... czyli norma ...



czwartek, 5 czerwca 2014

Bywam tylko..

Rzadko bywam
i pisze..
trochę sie dzieje
jak zwykle Gwiazda chora .. leczyli na wirus a po przymuszeniu ich do badań wyszło zapalenie układu moczowego ... no wykończą mi Ją ...

a Andzia wylądowała u okulisty, bo taka gapowata była...
tzn jak prosiliśmy by coś podała to Gwiazda szybciej to dostrzegała niż 5 latka  wiec stwierdziliśmy że coś tu jest nie tak... przecież mądre dziecko ,ćwiczenia typu znajdź różnice ogarnia a w życiu codziennym ma problem z dostrzeganiem pewnych rzeczy...
i przeczucie rodziców było słuszne bo ma astygmatyzm i lewe oko widzi tylko 80% , jak nie wyrośnie to za pół roku okulary ):
wiem nic strasznego ale rozumiecie ... przygłucha i jeszcze niedowidząca, ciężkie życie ją czeka w szkole... a Matki by chciały tylko miód dla swoich dzieci...


a to kadry wypróbowane oczywiście na moich Dziubątkach
bo Matka sukienki zrobiła (: i skrzynki pomalowała ...
zapraszam do polubienia mojej pasji  nas na FB
https://www.facebook.com/pages/Studio-B%C5%82yskotka/433676910095976