środa, 24 września 2014

Wariatka ...

Stała przy oknie i płakała
bezgłośnie
na pytanie czy coś się stało nie umiała odpowiedzieć

jedni zasypiają mrucząc , tuląc sie do poduszki Ona zasypiała z mantra powtarzaną przez godzinę " chce umrzeć "

tak było jak miała 9 może 10 lat

życie płynęło , bo nie umiera się tak łatwo...

jest młoda , szczupła, włosy w kolorze neonowo rudym , zbyt mocny makijaż , zbyt wysokie szpilki
pozory odwagi
nie pije , nie pali , nie "puszcza sie" choć to takie cool w  środowisku nastolatek , musi kłamać że wie co to "sex"  odpada nie nadaje się w te kręgi

ubrana w mundurek , choć kolor włosów ten sam, lata wbijania gwoździ, i spania na sznurkach ... przyjaciele, rodzina w mundurach... 10 lat ... slogan ... ktoś kiedyś jej mówi - odejdź nie chcemy cię  ... odchodzi ..

przyjaciółki ? bo kazdy je ma , jedna szkoła , druga , trzecia , czwarta, ... wszędzie podobnie  otoczona tumem koleżanek," chłopaków na pęczki" , zawsze jakaś zazdrość lub zdrada , chwilowe przynależność, uwielbienie... koniec
 matura
 a przyjaciół nie ma nie zostali
nikt
tylko ikony na FB

własne życie
dorosłe
magister
praca
pełnia szczęścia
chłopak, narzeczony , mąż.- ma kogoś
domek z białym płotem, pies  , upragnione dziecko
rok zawirowania - bo tak jest po urodzeniu, hai hormonalny
samotność z dzieckiem na rękach w 4  ścianach, nie przespane noce i ciągły płacz dziecka ,
i płacz w poduszkę  z bezsilności i zmęczenia ... ale to minie tak wszystkie matki  mają ...

Koleżanka wyciąga na lekcje tańca - rusz sie od tego dziecka
rusza sie
ale jest nie zgrabna , nigdy nie umiała tańczyć w cudzym tępię, Instruktor się ciepnął czemu stoi   , niech się ruszy , a Ona tylko łzy w oczach i trzask drzwi ... lewie prowadzi samochód , spazmy , histeria
no histeryczka jak nic , zawsze nią była...

a w głowie - nic nie potrafię nawet" potuptać " nic ! ZERO !!
czarna dziura
pacz ... dzień , tydzień , miesiąc ... psycholog
i znów przed snem pojawia sie głos w myślach " chce umrzeć , nie obudzić się"
depresja
pójdzie Pani do Psychiatry i na terapie
więcej sie nie pojawia na wizycie

bliscy obchodzą się jak z jajkiem wiec  staje na baczność, makijaż i uśmiech
mąż pomaga, podnosi , daje cel w życiu ...

jest dobrze , praca, życie , cudne
mąż , dziecko, już barak psa bo zdechł

drugie dziecko, łatwiej
rok zwiedzania szpitali , i leków, 2 lata nieprzespanych nocy
łatwiej

spotkanie z koleżankami -" tymi od mundurków"
i jedna mówi  - ja to nie rozumiem , znajoma ma wszystko , dom , męża który zarabia, dzieci w  prywatnym przedszkolu a ciągle jej coś nie pasuje "

wieczór, mąż w delegacji , dzieci płaczą , siada na ziemi i też płacze, nie narzeka ... cholera przecież nie narzeka ...

nie chce wstać , nie ma siły , nocy też nienawidzi , trzeba wstawać do dziecka 2, 3 4 5 razy ...
w dzień nie umie sie na niczym skupić , nawet rozsypanie cukru ją wprowadza w stan histerii , jak słyszy Mamooo ma ochotę uciec ... płacze do poduszki, i znów znana mantra chce umrzeć , ale tego sie nie robi dzieciom ...

psychiatra ... ma pani proszki ... i wróci za miesiąc na kontrole ...
bierze jeden ... ale po im jest jeszcze gorzej, mdłości, ból głowy.... nie możne sobie na to pozwolić , ma dzieci , ktoś musi to ogarnąć... wyrzuca je ...

pasja , jakiś cel , dzieci coraz większe, zmiany..

i znów jest pięknie ...
dam sobie rade- myśli, musi - dla dzieci , męża...

a kiedyś ktoś powie - a taka szczęśliwa była ,  miała wszystko , kto by pomyślał że Wariatka  (:












2 komentarze:

scy pisze...

Straszne...

Dekoeko pisze...

zdjęcie przepięknie...stanowi idealne podsumowanie opowieści :)