nie będzie o matce ...
dziś gościliśmy 2 przyjaciółki Andzi...
i ich mamy..
ale nie o tym mowa będzie ze bałagan, że fochy były, że latały po domu jak motorki nakręcone...
tylko o tym ze moja Gwiazda z ciekawej ludzi i lubiącej zmiany przeszła w etap tej co marudzi jęczy, czepia się jak rzep matki ... tak jak są goście...
jest niespokojna jakby jej coś było... marudna jakby była zmęczona i niezdecydowana jakby było głodna... no nie ...
patrzą na mnie wszyscy z politowaniem... a to nie ja..
jak goście wychodzą , drzwi zamknięte, było pa pa, to znów sie staje moją Gwiazdą, psotnikiem i z uśmiechem...
dziwne ale możne taki etap ...
co równa się temu że znów będą nas omijać ludzie szerokim łukiem... a ja pogrążę się w depresji i samotności... (;
no nic takie dzieci mam kochane ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz