środa, 3 lipca 2013

1.07.2011

Tego dnia odbył się nasz ślub ... po 10 latach wspólnego życia z 2 letnią A na rekach....
mineła nam 2 rocznica..
mąż w delegacji - zapomniał
):
ale takie życie już bez róż...
no cóż...

szczerze wesele nie warte zachodu..., cudze są fajniejsze..., ale chciałam..wiec miałam...

padała deszcz, goście sie spóźnili... buty mi spadały a sukienka była za długa...
pomyliłam się w przysiedzę...
dj-ka była do bani...
i...
ech nie będę narzekać...

możne to dlatego że mi się rozwód ostatnio śnił ...
którego sie nie boje...
jestem zdania że jakby między nami sie coś na poważnie popsuło...
lub maż zaczął by pic, bić, lub mnie zdradzał, zaniedbywał dzieci , lub byłyby wciąż awantury, a nie udałoby sie tego naprawić np . terapią to spakowałbym dziewczynki i poszła choćby do rodziców na tapczan...

nie boje sie samotności , braku chłopa... ja nie ztych co kurczowo sie trzymają byle tylko był..
a przede wszystkim nie pozwoliłabym by dzieci wyrastały w atmosferze braku poczucia bezpieczeństwa, złych emocji i agresji ( nawet słownej)...

ale teraz miłe wspomnienia...

bo puki co jest dobrze... choć czasem trudno  i smutno ... czasem pięknie i miło...












teraz śluby córek... za jakieś 20 lat... ha ha...




Brak komentarzy: