ponad 3 lata temu wpadliśmy na pomysł połączenia siedzenia z Dzieckiem ( Andzia miało 1,5 roku) i Pracy...
przeleliśmy kub malucha na warszawskiej Białołęce...
ja jestem psychologiem z wykształcenia i pedagogiem , z wieloletnim stażem z dziećmi to było naturalne miejsce...
przejęliśmy klubik w opłakanym stanie i z kiepską jak się okazało reputacją... zajęło nam ponad rok by odbudować zaufanie i renomę w okolic... zbudowanie kadry też nie było proste , fajne dziewczyny , kreatywne i z sercem do maluchów to skarb .
Bo trzeba podkreślić praca w Żłobku jest trudniejsza od przedszkola , szczególnie w grupie mieszanej wieko... trzeba dostosować sie do rytmu każdego dziecka( taka byłą u nas zasada) , jego pór snu, jedzenia...
sama pracowałam po 10h na początku... na własnych rękach nosząc dzieciaki w czasie adaptacji.. ciężko było, ale sie opłaciło...
weszła ustawa żłobkowa , podobno by łatwiej było tworzyć nowe miejsca i by była kontrola nad nimi...
łatwiej nie jest...
a takie miejsca jak nasze muszą zniknąć ...
nie spełniają rygorystycznych wymogów... 100m lokalu to nie wszystko ...
szkoda bo mieliśmy złote dziewczyny... kreatywne ...
serdeczne ... planowaliśmy remont i rozbudowę...
ale a to schody nie takie a to dach nie taki...
no niestety zamknęliśmy , płakaliśmy my i nasze pracownice i wielu rodziców mówiło ze szkoda ...
łatwiej ... ech kto wymyśla te bezduszne ustawy ?
rozumiem ze po aferach w takich miejscach jest strach kto to prowadzi i jak... ale są też miejsca mniejsze ale domowe i sympatyczne... chyba jak nasze...
nauczyłam sie tam wiele rzeczy, pracy z rodzicami, dzieciakami mieszanymi wiekowo, z kadrą która różna bywała...
będe to miło wspominac
https://www.facebook.com/pages/Klubik-Malucha-Bajkowy-%C5%9Awiat/154750191223507?ref=hl
ale moja Andzia musiała iść do innego własnego miejsca nie zaadaptowała się do pracy z mamą..., Gosik by się nadawała... ale miała okazje być tam rzadko z racji chorobowej... tak to bywa...
a tu kilka zdjęć z wieczornego kokoszenia sie (:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz