czwartek, 8 sierpnia 2013

powiew luksusu... czyli wyjazd bez Dziubątek

Tak raz na 2 lata nawet my mamy do tego prawo...
do luksusu, bez mamowania...

ta noc była prezentem dla Małżona na urodziny
zostawiliśmy Dziubątka pod bacznym okiem dziadków i pojechaliśmy ku swobodzie...

oczywiście nie bez wyrzutów sumienia, bo Gwiazda gorączkowała, z przykazaniem dla babci zeby dzwoniła jakby co... to się teleportujemy z powrotem...

jakoś cicho, nikt nic nie chce... jedziemy... cha...

miejsce nam nie znane, nawet specjalnie nie sprawdzone...

ponieważ mamy kryzys finansowy to prezent z gruponu (:

kropelka luksusu dla zwykłych ludzi...

jedziemy na jakąś wieś...
no nie kto tu by postawił hotel...
ale to nie hotel to PAŁAC !!!

aż nam dech zaparło... bo choć Małżon średnio raz w tygodniu bywa w hotelach w całej Polsce to ten robi wrażenie...

choć pierwsze co Matka zobaczyła to wielki plac zabaw i już krzyczała że chce Dzieci swe tu i teraz!!
Małżon wyrwał jej telefon i pchnął do recepcji...
teraz my a możne kiedyś z dziećmi....

Ostrzegam nie zakładajcie tam szpilek, bo oryginalna kostka brukowa  jest i żwirek... (:

wnętrze połączenie nowoczesności z pałacową wytwornością i króluje fiolet i miękkie dywany... i brzozy (:

jak dla mnie mniam ...



Pałac oryginalny, restaurowany 5 lat, przyjmuje gości od 2 lat...

przywitał nas drink powitalny (:

i ruszyliśmy na spacer po parku...

i znów dzieci... atrakcji sporo, mini zoo. trampolina, małpi gai, plac zabaw ...
ech...








dla dużych  też coś jest...

park linowy....
o różnych stopniach trudności... świetnie przygotowany, ciekawy , na 14-16m ...
bezpieczny ... fajni młodzi instruktorzy... i bardzo przystępny cenowo a dla gości hotelowych 50 % taniej...
tak więc zjazd tylko 5 zł (:




świetne dla lubiących wyzwania...
tylko pamiętajcie o dobrych butach i ze siła rak jest ważna... (:

świetne też na wypady integracyjne dla firm...

w ogóle wow... (;






wieczorem obiado-kolacja z 3 dań...
i tu ostrzegam polędwiczki wyśmienite,soczyste, miękkie, rozpływające się w ustach...

makaronik aromatyczny...

deser - no szkoda że nie umiem opisać smaku , trzeba spróbować i te gorące jagody...

i UWAGA nie do przejedzenia... dużo... mega ... nawet mój Małżon ledwo zjadł, a ponieważ takie dobre to szkoda każdego kęsa...

próbowaliśmy grać w bilarda ale z takimi brzuchami ciężko... i stół nie wyważony ):

na saunę było za gorąco...
a masaże kusiły ale znów nie tym razem, za mało czasu na wszystko...

co mogę dodać...
trzeba to zobaczyć...  spróbować, poczuć... a w przyszłym roku będzie basen...

nie opisałam wszystkiego b to był by zbyt długi post ...

wróciliśmy naprawdę zadowoleni, i wyspani, i rozpieszczeni...





teraz przyszło czekać na następny wyjazd z utęsknieniem... (:
każda para, małżeństwo powinna robić sobie takie wypady na randkę... ze śniadaniem...

( ps. śniadanko było rewelacyjne i nie standardowe jak w innych hotelach... )

a opis nie sponsorowany... !!!!!!!!!!!!

z serca...

 http://hanzapalac.pl/


Brak komentarzy: