moim marzeniem zawsze było mieć domek nad morzem , oczywiście z widokiem ...
dziś wiem ze to trudne do osiągnięcia i pomijając finanse niepraktyczne, szczególnie ten widok , bo musiałby być na skarpie... a ponieważ nie lubię się wspinać to uprzykrzyło by mi życie... (;
i te dojazdy... polskie drogi , albo zakorkowane albo płatne albo dziurawe...
ale i tak morze muszę odwiedzić choć raz w roku ... w tym udało się 2 bo podobno wdychanie jodu leczy wiec starliśmy się by dzieciaki - chorowiatki się nawdychały...
i co do złażenia z klifu , wydm i innych mówimy temu nie !!! dlatego Jastrzębia odpada, Rozewie też , w Łazach było tylko jedno zejście ok , mówimy też nie Władkowi , z dożo ludu , brudna plaża...
wiem jestem okropna i dla niektórych sfrustrowana i czepialska...
ale powiem wam że trafiliśmy do Ostrowa to coś miedzy Jastrzębią a Karwią...
i jest ok
bo małe
blisko w razie czego do atrakcji w większych mieścinach...
i co ważne bez schodów na plaże, bez wielkich gór i ogromna plaża... szeeeeeroka , dużo wejść wiec wszyscy leniwi nie siadają sobie na głowę tuż przy zejściu...
w szczycie sezonu i upałach + 30 - jest swobodna...
babcie rozbijają się w cudnym lesie w cieniu....
minus za brak parkingów obok plaży tak ze każdy staje gdzie chce... i mało knajpek ale ...
bez kamieni prawie ...
i są muszelki ... ku radości Andzi...
długo płytko....
i czysto...
jestem na tak ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz