Czyli podsumowanie pierwszego roczku Gwiazdy..
poród to pestka - jak dla mnie- luz ale na znieczuleniu (:
dopiero później zaczęło się...
1 tydz żółtaczka
2 tydzień zapalenie płuc- Szpital
i dalej kolejne zapalenia oskrzeli, płuc, oskrzeli płuc ... itd..
w sumie 6 antybiotyków, tona leków do nosa , buzi ...
a ona wesoła , uśmiechnięta, nie wyglądająca na chorą... pielęgniarki zachwycone moja Gwiazdą...
ja u kresu sił psychicznych luksus to noc w domu ...
i tak na czujce przez 9 miesięcy , co katar to już wyrok... stres ze znów...
późniejszy rozwój ruchowy... bo bidula siły nie miała na przewracanie z pleców na brzuch i takie tam , do dziś nie łapie tego (:
po prostu pewnego dnia wstała, a później nauczyła się raczkować ale po swojemu an pupie ...
na dzień dzisiejszy
mamy 5 i pół zęba
umiemy chodzić ale za palec...
gadam , śpiewam,
kumam wszystko bo mam starszą siostrę...
jem wszystko, nawet to co ie wolno... ble...
nie lubię spać
płaczę jak się nudzę
lubię rozrabiać...
i świat należy do mnie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz